Jedzenie jest przyjemnością dla wszystkich zmysłów, nie tylko zmysłu smaku. Przecież zanim jeszcze sięgniemy po pierwszy kęs, już dociera do nas kuszący zapach potrawy. Potem na dotyk oddziałuje i faktura jedzenia, i jego struktura: to, czy jest twarde, miękkie, lejące, ciągnące się, kruche, porowate... Nawet słuch odgrywa tutaj swoją rolę - bo jak można nie doceniać rozkosznego dźwięku chrupania? Ale choć wszystkie ze zmysłów niepowiązanych bezpośrednio z jedzeniem mogą nam dostarczać dodatkowej przyjemności podczas posiłku, to jednak najczęściej mówi się o "jedzeniu oczami". Jedzenie oczami jest o tyle przyjemne i pożyteczne, że można się do niego zabierać nie tylko w obecności pożywienia (o ile można tak powiedzieć...), ale także, na przykład, oglądając zdjęcia potraw w książkach kucharskich, na blogach czy w telewizyjnych programach kulinarnych. Znaczenie wyrażenia "jeść oczami" można znacznie rozszerzyć, jak pouczają nas o tym doniesienia dietetyków i psychologów: na doświadczenie jedzenia wpływa całe mnóstwo czynników wizualnych; często takich, z których oddziaływania w ogóle nie zdajemy sobie - przynajmniej świadomie - sprawy. Najbardziej oczywistym z nich jest, co chyba nie będzie zaskoczeniem, czystość i higiena. Nawet najpiękniejsze danie nie będzie wyglądało apetycznie, jeżeli zostanie podane na brudnym talerzu, poplamionym obrusie i z matowymi sztućcami. Drugi czynnik, który jest nieco bardziej indywidualnie zmienny, to porządek i harmonia. Niektórym osobom posiłek zrujnować potrafi nieprawidłowe ułożenie sztućców przy talerzu, a inni nie mają problemu z wyjadaniem smakołyków prosto z garnka czy patelni (w imię oszczędności zmywania!). Nawiasem mówiąc, podobno pytanie "czy będąc sam(a) w domu jesz tak samo porządnie, jak będąc w towarzystwie?" jest najlepszym testem prawdomówności: naprawdę szczere osoby odpowiedzą, że nie, w domu zachowują się podczas posiłku znacznie swobodniej, a osoby, które nad prawdę cenią stworzenie korzystnego wizerunku siebie samego, będą utrzymywać, że owszem, w domu jedzą równie elegancko, co w restauracji czy na proszonym obiedzie... Trzecim czynnikiem, najczęściej pomijanym i zarazem tym, który najmniej osób sobie uświadamia, są kolory, oświetlenie i inne tego rodzaju wrażenia natury czysto estetycznej. Niektóre kolory, jak przekonują naukowcy, pobudzają apetyt, a inne go hamują. Niektóre mogą też pomóc stworzyć wrażenie, że serwowane pożywienie jest zdrowsze i bardziej pożywne niż w rzeczywistości. Odpowiednio dobrane oświetlenie tworzy nie tylko nastrój na sali - założyciele "ciemnych restauracji", w których jedzenie serwowane jest w zupełnych ciemnościach, utrzymują, że pozwala to na znacznie lepsze skupienie się na jego smaku.
Barwami, które w opinii psychologów koloru uchodzą za wzmagające apetyt, są barwy ciepłe: żółty, czerwony i pomarańczowy. Wpływają one na ogólne pobudzenie organizmu, a więc także na przyspieszenie przemiany materii oraz, co za tym idzie, zwiększenie apetytu. Wywołują przy okazji pozytywne, optymistyczne myśli, co może skłaniać gości lokalu do zamówienia większych, droższych dań (szczęśliwi kalorii nie liczą, jak głosi stare ludowe przysłowie). Z drugiej strony jednak mogą sprawić, że goście szybciej opuszczą lokal, zamiast zostać dłużej i po obiedzie zamówić jeszcze kawę i deser. Efekt ten wykorzystują sieci barów szybkiej obsługi - czy zauważyliście, że prawie wszystkie z nich mają w logo czerwone, a często nawet czerwone i żółte albo czerwone i pomarańczowe elementy? Działanie dokładnie odwrotne wykazuje kolor niebieski: uspokaja i wprowadza w pogodny, może nieco melancholijny nastrój (w końcu nie bez przyczyny jest kolorem bluesa), ale także dość wyraźnie hamuje apetyt. Dietetycy nawet zalecają osobom, które chciałyby zrzucić zbędne kilogramy, jedzenie z niebieskiej zastawy: tło w smutnym kolorze blue ma sprawić, że potrawa wydawać się będzie znacznie mniej apetyczna. Podobno ta odstręczająca właściwość niebieskiego bierze się z tego, iż w przyrodzie nie występują żadne jadalne rzeczy, które miałyby taki kolor - oprócz borówek amerykańskich, a te są przecież stosunkowo "nowymi" owocami, dopiero niedawno otrzymanymi w wyniku krzyżowania różnych gatunków innych jagód. Z kolei kolory takie jak zielenie, beże i brązy mogą pomóc w przekonaniu gości, że jedzenie serwowane w danym miejscu jest zdrowe i ekologiczne... Jak niebanalnie wykorzystać tę wiedzę w dekoracji lokalu gastronomicznego? Wybierając odpowiednią fototapetę! Dobrze dobrany, zgodnie współgrający z charakterem lokalu wzór utrzymany w odpowiedniej kolorystyce może przemówić nie tylko do poczucia estetyki klientów, ale także do ich podświadomości. Fototapeta sprawi również, iż miejsce będzie się wyróżniało na tle innych tego rodzaju przybytków - czyli, innymi słowy, będzie stanowiło doskonałą reklamę za sprawą samego swojego wyglądu! Będzie przy tym znakomitą inwestycją w wizerunek: raz położona, fototapeta, w przeciwieństwie do innych dekoracji, wytrzymuje w stanie niezmienionym długie lata - i to nawet w trudnych warunkach, takich jak podwyższona temperatura, duże nasłonecznienie czy znaczna wilgotnośćpowietrza.